piątek, 12 czerwca 2015

To co lubię najbardziej, czyli.. USTA, USTA, USTA! ♥

Witam serdecznie! :)
Wiem, wiem, znów zaniedbałam bloga, ale znów nie miałam czasu, znów nie miałam chęci i znów wróciłam.
Dziś chciałam napisać o swojej już baaaardzo niewielkiej kolekcji pomadek, balsamów i innych tego typu rzeczy do ust. 
Usta to jest moim zdaniem ta część twarzy, którą powinno się jak najbardziej eksponować.
I jestem również zdania, że osoby o naprawdę wąskich ustach nie powinny się załamywać, bo jest wiele kolorków pasujących także do takich ust ;)
I na pewno takie, jak i również te z pięknymi pełnymi ustami, osoby nie powinny zapominać o pielęgnacji.
Usta to część naszej buźki której nie da się zakryć, a jest bardzo delikatna.
Jest to cienka skórka, bardzo wrażliwa i zdarza jej się sprawiać problemy.
Więc dziewczyny (i faceci zresztą też :)) DBAJCIE o usta i nie zapominajcie o nich!
A teraz do rzeczy. Moja kolekcja kosmetyków do ust się baaardzo skurczyła, zawsze były to głównie kosmetyki do wyżej wspomnianej pielęgnacji, teraz ograniczyłam je do sztuk czterech i jakże wielkiej kolekcji pięciu kosmetyków kolorowych :D
Jak da się zauważyć, post może nie należeć do najdłuższych haha.

PIELĘGNACJA :


1. Pierwszym i najdłużej znajdującym się w moich zbiorach kosmetykiem jest uniwersalny balsam do ust z woskiem pszczelim ;)
Ja w tym momencie używam go tylko do ust, ale w zimie sprawdzał się również do suchych łokci, wysuszonych skórek na nosku itp ;)
Więc naprawdę jest UNIWERSALNY!
I mega, mega, mega wydajny przy okazji!
Ja używam go od półtorej roku i nie zmienił koloru, nie zmienił się jego piękny zapach ani konsystencja.
Myślę, że w ciągu najbliższego pół roku go zużyję haha.
Jego cena to 17 zł za 15 ml produktu, który starcza na 2 lata, więc ja uważam, że cena jest bardzo niska :)

2. Jak już idę tak datami zakupu, to następne jest masełko do ust z Nivea.
Ja mam to o zapachu "Raspberry rose".
To masełko również jest baaaardzo wydajne. Posiadam je od około 9-10 miesięcy i nie doszłam nawet do połowy, więc podejrzewam, że wyląduje ono w śmietniku jeszcze zanim je zużyję.
Niestety.. :(
Ma ono przede wszystkim PRZECUDOWNY zapach!
Po drugie świetnie nawilża.
Po trzecie jest tanie, ponieważ ja za nie zapłaciłam około 10-ciu złotych?
Ale minus musi się również znaleźć, a są nim białe ślady jakie zostawia na ustach :(
Ale coś za coś.
Dlatego rzadko używam go w dzień, chyba że pod jakąś różową pomadkę lub kredkę.
Wtedy sprawuje się idealnie.
Ogólnie używam jej raczej na noc, czyli nakładam sobie grubą warstwę produktu, mówiąc sobie "Spokojnie Oliwka, nie żałuj sobie" i kładę się tak spać :D
Rano usta są gładkie, nawilżone, wyglądają cudownie, przez co ja od rana mam dobry humorek ;)

3. Kolejną rzeczą jest nic innego, jak zwykła, NAJZWYKLEJSZA, wazelina kosmetyczna z Bielendy.
Mam ją w kosmetyczce od może 3 miesięcy (?) i super sprawuje się na ustach. Oczywiście nie nadaje się pod makijaż, bo jest zbyt tłusta ani na spacerki, ponieważ ma tendencję do tego, by lekko z ust spływać i nadawać bardzo nienaturalny blask, ale gdy nigdzie nie wychodzę, to po domu mam zawsze nałożoną niewielką warstwę i czuję oraz widzę, jak bardzo moje usta są mi za to wdzięczne.
A więc dziewczyny, zachęcam do zakupu wazeliny, bo jest to koszt około 1,5zł za 25 ml produktu.
Moja się już kończy, trzeba zaopatrzyć się w następne opakowanie! ♥

4. I ostatnią rzeczą w pielęgnacji, czwartą, jest pomadka nawilżająca do ust z Nivei, Fruity Shine o zapachu wiśniowym.
Ja zakupiłam ją w dwupaku za jakieś 10, może 15 złotych w Rossmannie i cóż mogę o niej napisać?
Świetnie nawilża, ma ładne opakowanie, nic się z niego nie zdrapuje, nie połamało mi się w torebce (bo zdarzały się i takie ewenementy :D) i cuuuuudownie pachnie.
Polecam wybrać się do Rossmanna i kupić sobie ową pomadkę, ponieważ jest naprawdę fantastyczna.
Nie sądzę żeby nadawała się na zimę, kiedy usta potrzebują czegoś tłustego, ciężkiego i baaardzo mocno nawilżającego (jak np. wazelina), ale na lato jest idealna. Nie jest ciężka, nie czuć jej na ustach i to o czym zapomniałam - nadaje delikatny kolor ustom :)
Jedynym jej minusem jest to, że jest dość mało wydajna.
Dwupak kupiłam około 2-3 miesięcy temu i zaczynam już drugie opakowanie, ale ja dużo jej na usta nakładałam i co chwilę, więc rozumiecie :D 


KOLORÓWKA : 


1.  Zacznę od bubla okropnego i nie wiem czy skuszę się jeszcze kiedykolwiek na coś podobnego, a jest nim pomadka w kredce od Celii z serii Lips On Top.
Ja mam ją w kolorze numer 10, jest to taki brąz, w słońcu ma takie delikatnie złote przebłyski.
Szukałam swego czasu pomadki nude pasującej do mojego koloru ust. Zobaczyłam ją w małym osiedlowym sklepiku i pomyślałam "TO TA POMADKA!"... i nawet nie wiecie jak się myliłam :/
Swatch na dłoni wyglądał świetnie, wydawało się, że pomadka jest bardzo delikatna, że wręcz będzie się nią sunąć po ustach..
I co do ostatniego zdania, a raczej ostatniej tego zdania części, rzeczywiście pomadka sunęła po ustach, ale wydawała mi się jakaś dziwna, ciężko nią było operować, co chwilę wyjeżdżałam nią poza kontur ust..
Ale to nie wszystko! Kolor okazał się OKROPNY, nie dało się na niego patrzeć, wyglądało to tak, jakbym położyła ciemne panele na usta. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Jednakże gdy się trochę pokombinowało palcem i chusteczką, to okazywało się, że kredka po prostu nakłada za dużo produktu. Mimo wszystko kolorek nadal mnie nie zadowalał, ale zdecydowałam się przetestować pomadkę. Trzymała mi się może półtorej godziny na ustach. I to naprawdę górna granica! Jeśli nic nie jadłam i nie piłam.. :/ 
Opakowanie jest mizerne, już po dwóch dniach mi pękło..
Kredka w torebce sama się wysuwała, więc któregoś dnia wyjęłam ją połamaną i jak się okazało całe wnętrze mojej torebki było brązowe..
Nawet za tą swoją cenę 10-ciu czy 11-stu złotych nie polecam..

2. Następna jest pomadka z Maybelline z serii Color Sensational w kolorze numer 148 Summer Pink.
Hmm, co ja mogę o niej powiedzieć? Producent obiecuje nawilżenie, które ja osobiście zauważam.
Pomadka trzymała mi się na ustach jakieś 2,5 do 3 godzin, więc całkiem niezły wynik :)
Oczywiście w tym czasie jadłam i piłam. 
Kolejną rzeczą, a raczej dwoma, są jej opakowanie, piękne, fioletowe i zapach. 
Zapach tej pomadki naprawdę mnie urzekł! Niby jest to zapach pomadek, ale nie jest taki typowy.
Jest jakby słodszy, bardziej cukierkowy. Miło się nakłada tak ładnie pachnącą pomadkę na usta :)
Mój kolor jest różowy, taki trochę w stylu lalki Barbie, ma w sobie mieniące się srebrne drobinki i pod słońce ma taką pomarańczową poświatę. Kolor dość dziwny, nie spotkałam się jeszcze z takim właściwie, ale podoba mi się :)
Ja nie przepadam za drobinkami w pomadkach, ale w tej wyglądają one bardzo ładnie, nie wyglądają tandetnie.
Zapłaciłam za nią około 30zł (?).
Gorąco ją polecam! CUUUUDOWNA ♥

3.  Następna jest pomadka Eveline Aqua Platinum o numerze 486.
Jest to taka naprawdę soczysta czerwień!
Również ładnie pachnie, tak świeżo, latem wręcz. Bardzo podoba mi się jej zapach.
Kolor powoduje optyczne wybielenie ust, co też wiele kobiet sobie ceni i na pewno lepiej mieć bielsze optycznie, niż pożółkłe :) Prawda?
Pomadka ma nawilżać i muszę przyznać, że świetnie jej to wychodzi ;) 
Ja lubię pomadki matowe, ale ta jest cudna!
Fantastycznie się nią maluje, nadaje mega intensywny kolor ustom, nie uwydatnia suchych skórek. Czego chcieć więcej?
Jeszcze dodatkowym plusem jest jej cena, ja zapłaciłam za nią w Drogerii DP jakoś 10 złotych.

4. Kolejna jest pomadka z Biedronki, pomadka matowa, pomadka z BeBeauty.
Wszyscy dobrze je znamy. Jednym się podoba, innym nie.
Ja osobiście należę do tej pierwszej grupy ♥
Ja swoją mam w tym drugim z trzech kolorów - ani jasny róż, ani czerwień.
Powiedziałabym, że jest to taki ciemniejszy przydymiony róż. Taki jakby trochę brudny.
Jak na matową pomadkę w ogóle nie wysusza ust, nie uwidacznia suchych skórek, a naprawdę daje matowy efekt. Jak dla mnie bomba!
Poza tym, tak jak poprzednie dwie pomadki, pięknie pachnie!
Jedynym minusem jest jej trwałość, bo utrzymuje się na ustach około półtorej godzinki gdy się je i pije w czasie jej noszenia, ale ładnie od środka się ściera, równiutko, a czy można oczekiwać niewiadomo jakiej trwałości od pomadki za bodajże 7 złotych? :o
Nadrabia to poza tym swoim pięknym, intensywnym kolorem. Wystarczy raz przejechać nią po ustach i już będziemy usatysfakcjonowane :)
Nie wiem czy jest ona aktualnie dostępna w sklepach sieci Biedronka, ale często zdarza się, że w niektórych punktach mają zapas na magazynie i co jakiś czas jest on wyprzedawany, więc polujcie, polujcie, bo warto!

5. No i ostatni produkt, mój najnowszy nabytek, o którym nie mogę niestety wiele powiedzieć, a jest nim matowa pomadka do ust z Wibo, z serii Million Dollar Lips (jest to nowa seria).
Ja posiadam ją w kolorze numer 3, jest ona w ładnym, minimalistycznie zaprojektowanym opakowaniu.
Mój kolor to taka żywa fuksja, pięknie się prezentuje na ustach, ale niestety może uwidaczniać suche skórki, więc przed nałożeniem wypadałoby usta porządnie nawilżyć, chyba że robi się to na bieżąco, to jest to zbędne :)
Producent obiecuje 4-godzinny efekt, ja spokojnie mogę powiedzieć, że na moich ustach, przy swobodnym jedzeniu i piciu utrzymuje się do 6 godzin (!).
Bardzo ciężko jest ją zmyć, trzeba używać płynu do demakijażu, ponieważ woda NA PEWNO sobie z tą pomadką nie radzi, co jest dla mnie duuuużym plusem oczywiście ♥
Pomadka potrzebuje około pół godzinki na przyjęcie się, ale po tym czasie tak "wbija" się w usta, że nie da się jej z nich zdjąć!
Cena to około 10 złotych.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------



Mam nadzieję, że post się podobał.
Jeśli tak to proszę o komentarze i obserwację :)
Z góry dziękuję!

CAŁUSY, O ♥

 

XOXO